Na centrum obrzeżach


Mam czasem wrażenie, że wszystko to rynek
Że tutaj już każdy się sprzedał schematoł
Gdzie spojrzę, manekin się gapi w witrynę
I szyldzą butiki z niemodnych biedaków

Jest multłum wszystkiego: smartfony, przechodzień
Dzieciarnia, z psem pani, najdroższe z zabawek
A w dali syreny - coś zawsze zawodzi
Pękają butelki i bywa łeb słaby

Kontrasty są piękne, więc może zachwycą
Gdzieś szkliste biurowce, gdzieś ludzie, bruk rwący
Jednemu do szczęścia wystarcza full wypost
Drugiego zachłonność się nigdy nie kończy

To śliczny fundiament pod każdą kulturę
Wystawy w galerii też chyba są o tym
Na sztuce się nie znam, wiem tylko, jak tu jest
I co się rysuje na szybie gabloty

(Ulice zdzirami przy bolkach z betonu
Co mają gdzieś sklepy, się może wydawać)
A wszystko, co w dali rozbija się o mur
Uleci jak muszka, głupawe jak krawat

Brak komentarzy: