Już mnie nie dziwi witraż w podłodze
Ni że łazienka jest jak kaplica
Tu szkielet woła (co go obchodzę)
A w rogu ślicznotka pajęczyca
Jak psy-hihi-czny nerwowo parskam
(Szklany kwiat z fraszki też chciał rżnąć głupa)
Cesarskie cięcie w poprzek nadgarstka
Pozwoliłoby zalać się w trupa
Zjawy koszmaru wiśnią tę marę
Skąpa tętnica taką jest żyłą
Jej pierwszy owoc w lustrze dojrzałem
Po tamtej stronie mnie już odbiło
Śmierć tulipana
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz